BLOG
Wojciech Plewiński opowiada o portrecie doskonałym

Wojciech Plewiński to postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Wybitny polski fotograf, mistrz portretu, dokumentu i fotografii teatralnej 11 maja spotkał się z publicznością podczas spotkania organizowanego przez Warsztaty Sztuki Fotografii. Zaczarowana jego opowieściami publiczność miała okazję obejrzeć niemal trzysta fotografii – zarówno ikonicznych, klasycznych już portretów znanych osobistości i pięknych kobiet, jak i mniej znanych reportaży. Niemal każde zdjęcie było dla autora punktem wyjścia do fascynującej opowieści – jego „notatnik” fotograficzny jest nieocenionym dokumentem życia kulturalnego i teatralnego powojennej Polski.

Pan Wojciech opowiadał o ludziach, ale i o kulisach swojego warsztatu – jego refleksje, spisane przez prowadzącą spotkanie Katarzynę Janusik, przedstawiamy poniżej.

O dokumentalnym charakterze portretu.

Każda fotografia jest dokumentem, choć niejednakowym. W fotografii portretowej wyróżniłbym dwie sytuacje. Po pierwsze portret idealizujący lub użytkowy, czyli to, co spotykało mnie najczęściej. W teatrze, w życiu, a szczególnie myślę tu o okładkach, gdzie kobieta, którą fotografowałem, musiała sprzedać numer. Mój szef mawiał: „Ona jest dobra, ona nam sprzeda numer”. Osoba fotografowana oczekuje w takiej sytuacji, że będzie (dosłownie) pokazana w korzystnym świetle, że wszystkie mankamenty, asymetrie, niedoskonałości urody zostaną złagodzone, a portret będzie „pozytywny”, to znaczy przyjemny dla oka, w jakimś sensie „sprzedający numer”. A przecież ja nigdy nie stosowałem retuszu, jedynie wykorzystywałem układ kadru, kąt patrzenia i światło, niczego więcej robić się nie dało. To był mój zawód i tego ode mnie wymagano. To może nie jest fotografia dokumentalna, ale zdecydowanie dokumentująca wysiłek tego fotografującego. Dokument odwrócony, który pokazuje, co można osiągnąć umiejętnymi

zabiegami.

Natomiast druga sytuacja to portret psychologiczny, głębszy. Wymaga on  dużej spostrzegawczości i „wyczajenia” odpowiedniego momentu , a także zbudowanie pewnej więzi i zaufania. Oczywiście zdarzają się bardzo dobre portrety zrobione nieznajomym na ulicy. Ale gdy już pojawia się kontakt, nie ma jednego przepisu na zdjęcie, wszystko zależy od dwóch stykających się jednostek, indywidualności. Każdy z nas coś w sobie nosi:  ja wiem, do czego chcę doprowadzić, i on też, albo przynajmniej ma jakąś wizję. Możliwości jest nieskończona ilość . Czasem ja muszę się dostosowywać, a czasem właśnie coś proponować: odpowiedni kąt patrzenia, światło, wydobyć coś poprzez rozmowę, rozluźnić modela, czasem nawet  go rozśmieszyć. Niezbędne jest choć  minimum wzajemnego zaufania. Oczywiście można zrobić bardzo charakterystyczny portret niechętnemu

człowiekowi, ale niewiele się z niego wydusi, jest jakby martwy. Choć to także oddaje jego charakter, czy też charakter relacji albo danej chwili.

Każde zdjęcie jest dokumentem niepowtarzalnego spotkania. A rola fotografa przypomina balansowanie na równoważni – czasem model współdziała, a jeśli nie – trzeba przejąć inicjatywę. Jest takie słynne zdjęcie Churchilla, zrobione chwilę po tym, jak fotograf wyrwał mu cygaro z ust. Na zdjęciu ma dokładnie tę minę, o którą chodziło. Trzeba mieć fantazję. I nie bać się improwizować.

O scenerii portretu

Zawsze bardzo lubiłem fotografować w miejscach, w których wcześniej nie byłem. Dlatego proponowałem modelom, żeby to oni wybrali scenerię. Jeśli u nich w domu – świetnie. Dom to kawałek człowieka, przestrzeń, którą sam zaaranżował, w której żyje, która o nim świadczy. To są szalone atuty, gdy uda się go przyłapać „w gnieździe”. Czuje się swobodnie, nie jest wyobcowany. Do tego starałem się dążyć, ale nie zawsze się udawało i wtedy ja musiałem coś wymyślać. Możliwości jest ogromna ilość, a wszystko zależy od sytuacji i przede wszystkim od samej osoby.

Fotografia studyjna jestem wielkim kunsztem, ale nie jest tym, co najbardziej lubię w portrecie. Przewidywalne warunki mogą sprawić, że człowiek się rozleniwia i wpada w rutynę. A zdjęcia zaczynają przypominać te na wystawach w atelier. Zamknięte w kilku

sprawdzonych wariantach . Ja wolę dostosowywać się do tego, co widzę, do scenerii zastanej.

O możliwościach fotografii cyfrowej.

Cyfrowa fotografia daje więcej swobody, duże możliwości ustawienia czułości, robienia zdjęć w sytuacjach, gdy dawniej człowiek nawet nie wyciągał aparatu, bo warunki były nie do przeskoczenia. Trzeba by używać lampy błyskowej, bo coś ważnego się działo, ale to jest fotografia innego typu, prasowa. Dziś skala możliwości jest dużo większa, zdjęcia można robić prawie po ciemku.  Ja sam wielokrotnie czułem się ograniczony, zdawałem sobie

sprawę, że nie jestem w stanie czegoś zanotować. Oczywiście robiłem to, ale z marnym skutkiem.

O świeżości spojrzenia.

Lubię fotografować i obcych i znajomych, ważne, by w relacji nie było nudy, która zabija napięcie. Dlatego w teatrze zawsze wolałem robić zdjęcia świeżo po obejrzeniu sztuki. Monotonia oglądania próby, gdy jedna scena maglowana jest pół dnia, reżyser żąda powtórek w nieskończoność, wypruwa z człowieka energię, zabija koncepcję, myślenie i skupienie. Oglądanie tak wielu możliwości i kierunków przeszkadza. Dlatego ja wolę pierwsze widzenie, to olśnienie, wtedy się wszystko układa w głowie, przynajmniej dla mnie. Nawet jeśli późniejsza wersja przedstawienia będzie lepsza.

O portrecie doskonałym

Kto decyduje, czy portret jest doskonały? Model czy fotograf? Artystka, której od lat robię zdjęcia, może powiedzieć: to jest najlepszy portret, jaki mi zrobiłeś, portret doskonały, podczas gdy ja widzę to zupełnie inaczej. To odbiorca decyduje, które zdjęcie jest dla niego dobre, a fotograf powinien to uszanować. Jeśli podoba mu się „kiczydło”, to powinienem go kiczowato fotografować, a jeśli szuka jakiejś prawdy, proces będzie zupełnie inny. Ja sam osobiście nie lubię w fotografii  upiększeń, ulepszeń i przetworzeń. Fotografia powinna być rzetelna: dobrze zrobiony portret w odpowiednim momencie. Możliwie ostry, głębia ostrości zależna od modela i sytuacji, ale nie podporządkowany formie. Uśmiech, zatrzymanie sytuacji – to jest ważniejsze niż wierność artystycznym kanonom.

Na zakończenie prezentujemy galerię fotografii autorstwa Wojciecha Plewińskiego. Serdecznie zapraszamy!

 

 

metamorfoza w pracowni Claudiusa wędruje do…. :)

Wspólnie z Claudius Hair Tresser Team zorganizowaliśmy konkurs dla uczestników warsztatów portretu, które odbyły się w dniach 13-14 kwietnia we wnętrzach kultowego Hotelu Forum. Postanowiliśmy wyróżnić dwie prace, które naszym zdaniem zasłużyły na nagrody. A Nagrody to: metamorfoza fryzury w salonie Claudius (www.claudius.pl – ul. Floriańska 18) oraz modne torby WSF wykonane przez znakomitą pracownię Trashki z banerów promujących nasze wydarzenia.

Nagrodzone prace:

Fotograf: Agnieszka Jędrzejowska Fotograf: Zosia Michniak

fotografia: Zosia Michniak

Fotografia: Agnieszka Jędrzejowska

Wyboru dokonał Michał Mąsior – prowadzący warsztaty portretu w dniach 13-14 kwietnia. Następne warsztaty z Michałem to fotografia mody w dniach 11, 12 i 18 maja (./kursy/fotografia-mody-w-studio-i-plenerze/)

Laureatom serdecznie gratulujemy !!

Budowa portfolio i fotoedycja za nami

Na początku marca w Krakowie, a w dniach 20-21 kwietnia w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie, warsztaty z fotoedycji poprowadził doskonały fotograf i doświadczony fotoedytor Piotr Król, będący laureatem konkursów m. in. konkursów Grand Press Photo i BZ WBK.

Zobaczcie krótki fotoreportaż.

1 2 3 4 5 6 7 8 9

PARTNERZY

  • bookoff
  • claudius
  • dobrafotografia
  • epson
  • FOMEI_logo_CMYK_IL_CS_FograCoated39
  • fotoblogia
  • logo
  • 1_1_kbf_logo
  • NM-krakow-web_logo_1000px_RGB
  • radiofonia